No i nadszedł w końcu ten deszczowy dzień. Zgodnie z prognozą pogody od rana padał deszcz. Ale wcale nas to nie zasmuciło, bo i na taką sytuację byliśmy przygotowani.
Wszystkie dzisiejsze atrakcje wypatrzyłam w broszurce ze zniżkami, którą dostałam kupując Budapest Card.
Pierwszym punktem programu było Tropikarium. Znajduje się ono w centrum handlowym Campona. Okazało się, ze nie tylko my wpadliśmy dzisiaj na pomysł zwiedzania i mimo wczesnej pory czekała na nas kolejka. Jakieś pół godziny później byliśmy już w środku.
Uważam, że jest to świetna atrakcja i dla dzieci i dla dorosłych. Naprawdę fajnie zrobione. W niektórych pomieszczeniach czujemy wilgoć charakterystyczną dla lasów deszczowych. Wiele czasu można spędzić w 12 metrowym korytarzu gdzie dookoła nas pływają rekiny i płaszczki. W kolejnym pokoju możemy dotknąć płaszczkę i przekonać się jaka jest aksamitna w dotyku. Zobaczymy małe małpki, węże, żółwie, ptaki, tysiące kolorowych rybek, krokodyle. Zwiedzanie zajmuje około półtorej godziny i nie jest męczące, bo tropikarium wcale nie jest duże. Na końcu oczywiście znajduje się sklep z pamiątkami.
Po tropikalnych doświadczeniach przyszedł czas na coś zupełnie innego - Muzeum samochodów - Dreamcars Collection. To coś więcej niż muzeum. Na blisko 4000 m zgromadzono około 70 samochodów wyprodukowanych między 1940 a 1980 rokiem, pięknie odrestaurowanych. Gdy chodziliśmy między autami cofnęliśmy się w czasie. Pomógł nam w tym Elvis Presley, którego piosenek słuchaliśmy zwiedzając. Za dodatkową opłatą można zrobić sobie zdjęcia siedząc w środku a nawet się przejechać wybranym modelem. Ale maszyny są tak wyeksponowane, że wnętrza doskonale widać bez wsiadania. Byliśmy tam sami co było dodatkową atrakcją. Biegaliśmy i cykaliśmy fotki co chwilę krzycząc do siebie: O! Zobacz !!, O rany, a ten jaki fajny!!!
Zrobiłam bardzo dużo zdjęć, ale nie będę Was tu zanudzać ;-) Więcej zdjęć z Muzeum Samochodów możecie obejrzeć na moim profilu
Mama z nami nie weszła, tylko siedziała w sklepiku z pamiątkami, z którego doskonale widziała część samochodów.
Ponadto okazało się, że pani opiekująca się muzeum jest w 1/4 Polką (tak jak ja Węgierką;-))) więc sobie miło porozmawialiśmy. Poleciła nam też smaczną restaurację na obiad.
Po obiedzie czekała nas wisienka na torcie czyli Aquaworld, jeden z największych w Europie Aquaparków. Zjeżdżalnie, jaccuzi, sztuczna fala, zorbing - kule, w których chodzi się, a właściwie usiłuje się chodzić po wodzie. Baseny są też na zewnątrz, ale z powodu pogody otwarty był tylko jeden, do którego przepływało się ze środka. Pierwszy raz pływałam w ulewie. Niesamowite uczucie :-) Czas nam szybko minął. Zmęczeni, rozbawieni i pełni wrażeń wróciliśmy do hotelu.
Informacje praktyczne
Tropicarium bilety z Budapest Card - 1.600 Ft/os - ok. 23 zł
Muzeum Samochodów adres - Alomauto Muzeum, Leanyka u. 1/B
Muzeum Samochodów bilety z Budapest Card - 1.700 Ft/os - ok. 25 zł
Aquaworld adres - Ives ut 16
Aquaworld bilety z Budapest Card 2 osoby - 3.766 Ft - ok. 54 zł
obiad 3 osoby - 9.779 Ft. - ok. 154 zł
Więcej zdjęć możecie obejrzeć TUTAJ
Jeśli podoba Ci się wpis będzie mi miło jak polubisz Trzydziestkę z Vatem na facebooku, możesz mnie również znaleźć na Bloglovin
4 komentarze
Jak kiedyś pojadę to na pewno zajrzę w każde to miejsce! A to tropikarium. Ach. Rozmarzyłam się :)
OdpowiedzUsuńPolecam :-)
UsuńBardzo fajnie zorganizowaliście sobie ten deszczowy dzień. Wszystkie atrakcje bardzo mi się podobały i chętnie sama bym poszła po Waszych śladach:)
OdpowiedzUsuńDania obiadowe wyglądają bardzo smakowicie.
We Wrocławiu dzisiaj też pada i bez przerwy krącą się burze:(
Kto by pomyślał, że w Budapeszcie mają takie cuda :)
OdpowiedzUsuń