Zlot Buldożków Francuskich oczami wyżłomaniaczki
9/19/2014Oficjalnie jesteśmy całą rodziną miłośnikami wyżłów węgierskich. Nieoficjalnie to ja jeszcze kocham koty a Daniel ma słabość do buldożków francuskich.
W ostatnią niedzielę zrobiłam Danielowi niespodziankę. Na facebooku wypatrzyłam, że buldożki się organizują i mają swój zlot. Nic nie mówiąc wsadziłam mojego ukochanego w samochód i powiedziałam, że jedziemy na festyn. A że pogoda dopisywała..
Im bardziej zbliżaliśmy się do Fortu Bema tym więcej samochodów i... buldożków!!! Daniel wypatrzył jednego gdzieś na początku i się strasznie ucieszył a ja omało nie udławiłam się ze śmiechu. Wreszcie wszystko było jasne.
Weszliśmy na teren zlotu i.... zatkało nas. Buldożków były setki!! Naprawdę!! To było coś nieprawdopodobnego. Ech.. nie wiem czy naszych rudzielców jest tyle w Polsce. Nigdy żadnej rasy nie widziałam w takich ilościach :-) Wg organizatorów było ich około 500!
Dookoła placu było mnóstwo stoisk. Zwiedzanie - bo tak trzeba to nazwać - zaczęliśmy od lewej strony. Nie sposób wymienić wszystkich sponsorów i partnerów zlotu. Były stanowiska z różnymi psimi gadżetami, z torebkami, obrożami, koszulkami, karmami itp. itd. Oczywiście motywem przewodnim były buldożki. Ech... aż pozazdrościłam i jednocześnie pożałowałam że nie ma tylu gadżetów z naszą rasą. Chociaż może dobrze, bo chyba bym zbankrutowała. Stety-niestety niektórzy wystawcy deklarowali, że chętnie zrobią coś z wizerunkiem rudych, więc zaopatrzyłam się w parę wizytówek.
Bardzo fajnym pomysłem był punkt weterynaryjny gdzie lekarz nie tylko służył pomocą gdyby coś się stało, ale również udzielał porad. Z tego co przeczytałam później na fanpejdżu weterynarz niestety się przydał. Dla nas pogoda była wyśmienita, dla buldożków było za gorąco i trzy pieski źle się poczuły. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. W tym sektorze mogliśmy znaleźć też zoopsychologa i znajomą osobę z Wesołej Łapki - Pana Błażeja (Pozdrawiamy!). Ale tym razem nie zawracaliśmy mu głowy bo miał wystarczającą ilość konsultacji :-)
Duża kolejka ustawiła się do Księgi Pamiątkowej. Robione były także zdjęcia grupowe.
Kolejną fajną rzeczą była strefa gastronomii; od hamburgerów po słodkie naleśniki.
Nie zabrakło również reprezentacji schroniska z Korabiewic, gdzie można było wpłacić pieniążki lub zasilić kasę schroniska kupując zabawkę. (Maja uporała się z nową piłeczką w 15 minut ;-))
Były również różne konkursy np. na najstarszego i najmłodszego buldożka.
Inne rasy na gościnnych występach ;-)
Podsumowując. Nie będę oceniała czy ten zlot był lepszy czy gorszy od naszych zlotów. Był po prostu inny. Miło było patrzeć, że buldożki francuskie mają taką rzeszę pasjonatów. Widać, że ich właściciele mają takiego samego hopla na punkcie swojej rasy jak i my. Buldożków w Polsce jest dużo więcej niż węgrów i organizacja takiego zlotu jak nasz nie sprawdziłaby się.
Trochę informacji:
Matką chrzestną zlotów buldożkowych jest Pani Anna Kiljańczyk, właścicielka dwóch buldożek: Alabamy i Yoko. Pierwszy zlot odbył się w 2003 roku i było to bardziej spotkanie kilku miłośników rasy. Na kolejne zloty stawiało się ich coraz więcej a na piątym było już ponad 100 psów. Od 2008 roku właściciele spotykają się co roku i w tym roku był to SZESNASTY zlot!
Po więcej zdjęć i relację widzianą oczami właścicielki buldożka zapraszam TUTAJ
Oficjalna strona zlotów buldożków TUTAJ
Również u mnie na fanjpejdżu znajdziecie więcej zdjęć.
A jeśli ktoś nie czytał jeszcze relacji ze zlotu rudych to zapraszam TUTAJ
Bądź na bieżąco z moimi wpisami Polub Trzydziestkę z Vatem na facebooku
2 komentarze
Buldożki są cudne :-)))
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczna rasa :-)
te pieski maja cos w sobie, ale ja sie ogolnie boje kazdego psa ktory jest wiekszy niz swinka morka :(
OdpowiedzUsuń